Chętnie zjadane przez dzieci, uwielbiane przez dorosłych – czyli kilka słów o parówkach. Czym się kierować przy wyborze? Jaki jest ich skład i czy warto, by zjadały je nasze dzieci?



Od czego zacząć? Od czytania etykiet. One powiedzą nam nieco więcej na temat parówki niż opakowanie i nazwa. A jeśli kupujemy produkt rozpakowany – taki jak wędliny czy kiełbasy – i na opakowaniu nie ma etykiety? Co wtedy robić? Zawsze możemy zapytać pytajmy osobę, która nas obsługuje. Mamy do tego pełne prawo. Osobiście uwielbiam to robić! Zazwyczaj panie nie mają pojęcia o składzie danego produktu. Z jednej strony je rozumiem, bo nikt od nich tego nie wymaga – nawet my – Konsumenci. Jednak, póki sami nie będziemy walczyć o swoje prawa, to jakość żywności jeszcze długo ędzie pozostawiała sobie wiele do życzenia.

Nadmienię, że istnieją na rynku firmy, które dokładnie podają procentowy skład wędlin czy kiełbas, jednak są to wyjątki – bynajmniej w mojej okolicy :)

Wracając do naszej parówki, szczególną uwagę należy zwrócić na:

NAZWĘ PRODUKTU. To tylko chwyt marketingowy, dzięki któremu wybieramy tę, a nie inną parówkę. Np. parówki cielęce. Hmmm… Jak sama nazwa  wskazuje powinny być wyprodukowane z cielęciny. A ile jest tam tego mięsa? Zaledwie kilka procent. Reszta to wieprzowina oraz MOM. Nazwa parówek, w których składzie jest dużo cielęciny brzmi: parówki z cielęciny. Niby podobnie, a jednak różnica jest duża. Często producenci stosują nazwy, które sugerują przeznaczenie parówki, co bardzo często mija się z prawdą. Np. parówki o nazwie Bobas czy Osesek lub parówki dla dzieci. A okazuje się, że taki bobas nawet nie powinien wąchać takiej parówki :)

ZAWARTOŚĆ MIĘSA - to podstawa. Im więcej mięsa zawiera parówka, tym wyższa jest jej jakość. Są takie, co zawierają tylko 10% mięsa, i takie, w których jego ilość dochodzi nawet do 95%. Zgodnie normą parówka powinna zawierać ponad 50% mięsa, z którego została wykonana. Ale dobrej jakości parówka zawiera minimum 70% czystego mięsa.

MOM. Skrót ten oznacza „mięso oddzielane mechanicznie”, jednakże w świetle norm Unii Europejskiej nie jest to nawet mięso, lecz rozdrobniona masa mięsno-tłuszczowa zawierająca różnorodne pozostałości np. ścięgna, skóry, kości, chrząstki, kupry, czy nawet pazury oraz dużą ilość tłuszczu, przez co jest podatna na utlenianie, czyli szybko się psuje. W związku z tym wymaga zastosowania dużych ilości konserwantów i przeciwutleniaczy. Z uwagi na niską wartość odżywczą MOM nie powinno być spożywane przez ludzi starszych, osoby przebywające na diecie oraz dzieci do pięciu lat, których delikatny żołądek nie jest w stanie poradzić sobie z trawieniem tkanki łącznej. Niestety, producenci żywności, chcąc zarobić na nieświadomości konsumentów, produkują parówki z MOM często nawet nie podając jego ilości na opakowaniu. W żadnym wypadku nie kupujmy parówki, w której skład wchodzi MOM! Czy chcielibyśmy, aby nasze dzieci zajadały się pazurami?

SYMBOLE E poprzedzające jakiś numer, które nic nam nie mówią. Są to dodatki do żywności mające na celu poprawienie barwy, smaku, zapachu, konsystencji czy trwałości danego produktu. Czy mają negatywny wpływ na nasz organizm? Nie wszystkie, jednak znaczna ich część z pewnością tak. W dużych ilościach mogą wywoływać alergię, astmę, bóle brzucha, wzdęcia, biegunki, wymioty, zatrucia, bóle głowy, zaburzenia pracy narządów, rozdrażnienie czy nadpobudliwość. Mają także działanie karcinogenne. Typowym konserwantem, jaki możemy znaleźć w składzie parówki jest azotyn sodu E250. Jest to związek chemiczny, który przedłuża wartość konsumpcyjną wędlin. Jednakże poddany wysokiej temperaturze, wchodzi w reakcje z białkami w wyniku czego powstają nitrozoaminy mające karcinogenny wpływ na nasz organizm. Jednym słowem, gotując dziecku  parówkę, czy też inną kiełbaskę, fundujemy mu dawkę substancji o działaniu rakotwórczym. Ponadto, konserwant ten jest szkodliwy dla osób z nadciśnieniem tętniczym. Spożyty w znacznych ilościach utrudnia transport tlenu przez krew do poszczególnych tkanek. Dodatkowo sód występujący w tym związku powoduje wiązanie płynów, wypłukuje magnez, co powoduje wzmożone pragnienie. Może prowadzić to do zwiększania wagi ciała, powstawania obrzęków i podwyższonego ciśnienia, co może stać się przyczyną udaru mózgu i niewydolności krążenia. Uwaga również na E621. Jest to popularny ostatnio glutaminian sodu, który ma za zadanie wzmocnić smak produktu, dlatego bardzo często określany jest jako wzmacniacz smaku. W składzie parówek znajdziemy również  niebezpieczne dla dzieci i kobiet fosforany (E 450-452) blokujące wchłanianie wapnia  niezbędnego dla prawidłowego rozwoju kości oraz cytryniany o podobnym działaniu lecz nieco słabszym

INNE DODATKI: skrobia ziemniaczana, soja, kasza manna, błonnik grochowy, błonnik z bambusa czy roślinne substancje żelujące. Mają one na celu zwiększyć objętości, a tym samym zmniejszyć koszty produkcji. Są stosowane w dużych ilościach, kiedy producent chce użyć mniej mięsa. Wówczas dodaje te “zapychacze” oraz poprawia smak glutaminianem i mamy “pyszną” parówkę na talerzu. Jeżeli nie wiemy, jakie ilości zostały użyte, bo producent tego nie podaje, kierujmy się wówczas kolejnością wymienienia poszczególnych składników na etykiecie. Czyli, jeżeli jakiś składnik pojawia się na początku, oznacza to, że został użyty w dużych ilościach.

Zasada przy wyborze parówek jest oczywista:  im krótsza lista składników na etykiecie, tym lepiej dla nas.

EMULSJĘ - jeśli jej ilość przekracza 25%. To nic innego jak zmielone wieprzowe lub drobiowe skórki, które z uwagi na niską cenę, są dodawane do parówek.

DODATKI SERA LUB WARZYW. Producenci dodają je do wyrobów, żeby zatuszować zły smak. Więc kategorycznie NIE KUPUJMY takich wyrobów.

I jeszcze pozostała nam OSŁONKA. Producenci stosują kilka rodzajów osłonek. Parówki najniższej jakości owijane są w najtańsze osłonki poliamidowe, które nie przepuszczają dymu wędzarniczego i sprawiają, że parówki nie marszczą się. Nieco lepsze jakościowo parówki owija się w osłonki celulozowe (wiskozowe) mające zdolność przepuszczania dymu, a tym samym umożliwiające wędzenie. Jelita naturalne (baranie i wieprzowe) stosowane są dla lepszych parówek. Jak odróżnić osłonkę naturalną od sztucznej? Sztuczna osłonka ma charakterystyczny połysk nadający parówce nienaturalny wygląd. Z kolei jelita wyglądają jak część parówki. Jeśli parówki są owinięte w naturalne jelito, pamiętajmy, by nigdy go nie zdejmować przed parzeniem. Odwrotnie jest z osłonką sztuczną, gdyż tu przed parzeniem należy ją koniecznie zdjąć.

A CENY bywają różne. Parówki w cenie poniżej 10zł/kg nie warto kupować, gdyż mięsa za wiele tam nie znajdziemy. Jedyne na co możemy liczyć to MOM i wszelkie zapychacze. Mięso zwyczajnie kosztuje!  Nie należy też przepłacać wydając po 40-60zł/1kg. Parówki w tak wysokiej cenie były bezglutenowe i widziałam je w sklepie ze zdrową żywnością.

Zgodzę się z tym, że parówki większości nam smakują, bo ja też je lubię*, ale zapewniam, że to tylko wynik użytego glutaminianu sodu. Nie ma w nich nic takiego, co byłoby dobre dla naszego organizmu.

Dlatego nie przesadzajmy z konsumpcją tego typu produktów, a jeśli już kupujemy parówkę, to zwracajmy uwagę na jej skład.

* lubię ich smak, jednak z uwagi na niską jakość i zafałszowania ze strony producentów, nie jem parówek. Ostatni raz jadłam na studiach, czyli to było ponad 6 lat temu.